Pietnianski Cmentarz
Już od dawnych, dawnych czasów
wśród zielonych łąk i lasów,
stoi w Pietnej góreczka
a na tej góreczce Kaplica,
kto ją zbudował jest do dziś tajemnica.
Już blisko trzysta lata,
jest Ona stróżem tutaj tego zmarłego świata.
Spoczywają tu nasi Przodkowie,
spoczywają tu nasi Ojcowie,
spoczywają tu nasze Dziatki,
spoczywają tu nasze ukochane Matki.
Te Dziatki, co tak młodo zeszły z tego świata,
Nie zrywając jeszcze rozkoszy tego świata.
Te Matki, co nam składały ręce do modlitwy, jakeśmy byli dziatki, co nas pielęgnowały i karmiły
a jak Umierały to, jeszcze nas błogosławiły.
Tutaj leżą nasi Ojcowie,
tutaj leżą nasi Przodkowie.
Wszyscy leżą oni koło tej Kaplicy
a na ich grobach skromne tablicy,
napisano na nich kiedy się Urodzili
i kiedy z tego świata Schodzili.
Żyli Oni jak tu panowali wielcy panowie,
Austerlice i hrabiowie.
U nich oni ciężko Pracowali,
swoją pracą nam drogę do naszego życia Torowali,
bo wszystko to co dzisiaj mamy,
wszystko Im zawdzięczamy.
Twardą ręką trzymali Oni ten pług,
by nas nie dręczył dziś pański dług.
Nieraz powódź zalała całe pola,
toteż słabe plony dawała Ich rola
a jak po ciężkiej pracy do stołu Siedli,
twardy czarny chleb Oni jedli.
O tym co dziś mamy nic nie Wiedzieli,
za to jednak w sercu Boga Mieli,
tam Postawili krzyż, jako znak Ich wiary,
jako znak Zbawiciela i jego krwawej ofiary.
Góreczko nasza, przez cały ten długi czas,
wiodłaś wiele smutnych chwil nieraz.
Widziałaś od bólu rozdarte serca Matki,
jak do grobu składali jej zmarłe dziatki.
Widziałaś płaczące Dziatki,
jak przyszły na grób swojej zmarłej matki,
widziałaś niejedne Sieroty,
gdy na grób rodziców, przyszły te biedoty.
Ojcowie czemuż my są sami?
Tak wołające, polewały ich groby łzami.
Widziałaś Staruszka niejednego,
przez własne dzieci sponiewieranego,
bo Mu nie dali kącika spokojnego,
ani chleba codziennego.
W czasie ostatniej wojny,
kiedy śmierć zbierała żniwa obfite i hojne.
Niejedna Matka, że on nie żyje ten list dostała,
o mało się nie załamała.
W swym smutku i boleściach, nie znajdując pociechy w żadnej osobie,
przyszła ona tutaj, aby Góreczko wypłakać się Tobie.
O księdzu Walentym Czudeju co tu leży w grobie,
też opowiem Tobie.
Nie jest wiadomo każdemu,
że żył On blisko sto lat temu.
Był w Krapkowicach wikarym, urodził się pod Gliwicami.
Opiekował się naszymi ojcami.
Żył On jak dla naszej wiary były ciężkie i burzliwe czasy,
Kiedy szalał kulturkampf przez ziemie naszy.
On jako bojownik świętej wiary, zniósł dla Boga i ludu trudy i ofiary.
Do naszej wioski Przychodził potajemnie,
nie było to dla Niego łatwo i przyjemnie,
Wobec wszystkich szykan i żandarmów,
uczył On ojców naszych religii w piwnicy u Lazarów.
Kiedy po ciężkiej chorobie,
też o tym opowiem Tobie,
do naszej wioski Go przywieźli,
jak zmarł na cmentarz Go zanieśli.
Aby na cmentarzu, przez Niego tak ukochanym,
według woli Jego być pochowanym.
Gdy przyjdziesz na Jego grób,
Zmów nabożny Wierzę w Bóg,
bo tą wiarę co od ojców mamy,
Jemu zawdzięczamy.
O Góreczko nasza droga,
Jak Ty byłaś do dziś uboga.
Dziś Jesteś ubrana w piękne nowe szaty,
z tego radość i uciecha z każdej chaty.
W szaty które ubrał Cię wierny twój lud,
nie szczędząc ofiar ani trud.
A jak przyjdzie czas na każdego z nas, że się z tym światem pożegnamy,
Ciebie o Boże o miłosierdzie błagamy.
Chcemy też leżeć wszyscy, na górce w Pietni,
gdzie liściaste dęby szumieć nam będą pieśni.
Wierzymy, że Bóg wszystkich ludzi znowu do życia obudzi.
Na koniec o to prosimy Panie Ciebie,
żebyśmy wszyscy Cię oglądali w niebie.
Autor wiersza: Paweł Jasik
weiter
weiter